Tej nocy leżałam na sofie czytając książkę i słuchając muzyki. Słuchałam Bruno Mars'a - Count on Me, która była jedną z moich ulubionych piosenek. Nagle światło w pokoju Kendall'a się zapaliło i kątem oka zerknęłam na niego. Miał na sobie tylko spodnie dresowe i mokre włosy. Musiałam się powstrzymać, kiedy mnie zauważył. Wziął szybko swój telefon i zaczął na nim coś pisać, chwilę później mój telefon zaczął wibrować.
"Tak, dopiero co wziąłem prysznic." Mówiła treść sms'a. Zachichotałam i odpisałam:
"Wywnioskowałam."
"Świetnie się dziś bawiłem, mimo że dostałem opieprz :)" spojrzał na mnie i się uśmiechnął, kiedy zobaczył moją reakcję na tego sms'a.
"Wiem. Moje włosy są wciąż mokre. Dzięki."
"Dlatego wziąłem prysznic. Idę spać teraz (T.I.), do zobaczenia."
"Okej, branoc Kendall."
"Dobranoc, (T.I.)"
Uśmiechnęłam się i wyłączyłam mój telefon zanim zasłoniłam zasłony i poszłam się przebrać w pidżamę. Poszłam do łóżka, starając się nie myśleć o Kendall'u. On był taki wspaniały, a nigdy tak jeszcze na nikogo nie powiedziała bo nie byłam takim typem osoby. To było bardzo dziwne; Nie mogłam przestać o nim myśleć, a znałam go zaledwie kilka dni. Nigdy nie czułam czegoś takiego do chłopaka bo normalnie oni ze mnie żartowali i mnie nienawidzili, ale nie Kendall...jeszcze. Nie wiedział, że jestem kujonem, ale za niedługo się dowie i przestanie się do mnie odzywać.
Obudziłam się następnego ranka wcześnie do pracy - 7.00 rano. Nie była to moja ulubiona rzecz w sobotach. Przebrałam się do pracy - rurki, biała koszula z długimi rękawami i niebieskie converse'y. Nigdy nie zwracałam na uwagi bo miałam na sobie fartuch tak czy inaczej i czapkę, więc właściwie nie można było zobaczyć co mam na sobie. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Abigail jeszcze nie wstała, co nie było zaskakujące w końcu jest sobota. Szłam ulicą słuchając muzyki z mojego iPod'a. Tego dnia było dość ciepło i słońce jasno świeciło. Kiedy już doszłam do pracy udałam się do pokoju dla personelu, żeby wziąć mój czarny fartuch i czapkę, a potem poszłam do swojej szafki, gdzie schowałam torbę i wzięłam swój notatnik. Kiedy ją zamknęłam wystraszyłam się bo za nią była Phoebe.
"Phoebe wystraszyłaś mnie!" Krzyknęłam.
"Przepraszam, ale zgadnij kto zaczyna dzisiaj pracę?!" Powiedziała podekscytowana. Westchnęłam i zamknęłam szafkę na kłódkę.
"Kto?"
"Ten nowy chłopak ze szkoły!" Uśmiechnęła się szeroko.
"Kendall? Kendall tu pracuje?" Powiedziałam w szoku. Miałam wrażenie, że on pojawia się wszędzie.
"Tak!! On właśnie wszedł przez frontowe drzwi, więc każda dziewczyna tutaj świruje, bo jest taki gorący!" Odwróciła się i Kendall szedł z naszym kierownikiem. Musi pokazać Kendallowi, jego szafkę.
"Ah, (T.I.), to jest Kendall i jest nowy. Czy mogłabyś pokazać mu, jego szafkę i pomóc mu w rozpakowaniu się?" Spytał kierownik.
"Umm tak, jasne" Uśmiechnęłam się. Pan Thatcer odszedł gdzieś, zostawiając mnie z Kendallem. Phoebe też zniknęła, mrugając do mnie po drodze.
"Hej" powiedział cicho i pociągnął do przytulenia. Nerwowo oddałam uścisk i zaciągnęłam się jego niesamowitymi perfumami.
"Więc pracujesz teraz tutaj? Gdzie jeszcze zamierzasz się pokazać?" Uśmiechnęłam się, kiedy się odsunął. Zaśmiał się i podał mi numer swojej szafki. "Err, to zaraz obok mojej" Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam go do niej. Spojrzał w dół, na kartkę papieru i otworzył kłódkę.
"Wygląda na to, że będę Cię widzieć częściej" Uśmiechnął się, wkładając swoją kurtkę do szafki i ubierając swój fartuch przez głowę. Kiedyś miał wszystko, czego potrzebował, odwrócił się do mnie i uśmiechnął się, pokazując swoje śliczne małe dołeczki. Wzięłam wszystko co będzie potrzebował do pracy, a on udał się obsługiwać klientów. Było coś w nim, co sprawiało, że denerwuje się w środku; gdy był obok mnie, czułam, że potrzebuje by był jeszcze bliżej i nienawidziłam tego, gdy odchodził. Nigdy się tak wcześniej nie czułam.
Podczas ostatniej godziny mojej zmiany, Kendall podszedł za mną jak obsługiwałam klienta i podążał za mną, gdy odchodziłam.
"Spadam, zobaczymy się później?" spytał gdy szliśmy do pokoju dla personelu
"Jasne, napiszę do Ciebie. Co robisz później?"
"Idę się spotkać ze swoją dziewczyną... może ją znasz?" odłożył swój fartuch i czapkę "to Bianca Jones…” powiedział, nie ujawniając żadnych emocji, na dźwięk jej imienia. Słysząc, że ma dziewczynę, poczułam bolesne ukłucie w klatce piersiowej, jakby ktoś przeszył mnie nożem. Pozostawmy fakt, że jego dziewczyna to dziwka, która mnie nienawidzi z palącym zapałem. Milczałam. "Ummm... znasz ją?" Spytał, gdy uświadomił sobie, że nie odpowiedziałam.
"Taak... powiedzmy, że nie znamy się za dobrze"
"Oh, więc, widzę że wolałybyście się nie spotkać"
"Co masz na myśli?" Zmarszczyłam brwi, po czym udaliśmy się do głównej części kawiarni.
"Nie miałem nic złego na myśli, po prostu... do zobaczenia później (T.I.)!" Przytulił mnie i zostawił, sprawiając, że fakt bolał mnie fakt, że ma dziewczynę. On nigdy nie czułby tego w stosunku do mnie, więc nie wiem dlaczego tak się czuje, ale czułam, że to nigdy nie nadejdzie.
Ciąg Dalszy Nastąpi.
You belong with me...
piątek, 20 września 2013
piątek, 5 lipca 2013
Rozdział 2.
Wróciłam do domu i zobaczyłam Abigail siedzącą na kanapie i oglądającą telewizję z kubkiem w jej dłoni.
"Cześć," powiedziałam.
"Cześć," powtórzyła, uśmiechając się do mnie. "Oh, zanim zapomnę - nowi sąsiedzi przychodzą dzisiaj na kolację, więc upewnij się, że będziesz wyglądać przyzwoicie," uśmiechnęła się. Zajęczałam żartobliwie i się uśmiechnęłam.
"Czy ty mówisz, że jestem niemodna?!"
"Nie..." uśmiechnęła się. Przytuliłam ją i wzięłam moją torbę zanim poszłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam moje książki, więc mogłam odrobić zadanie domowe. Położyłam się na boku na moim łóżku i zaczęłam zadanie z matematyki, które nam dzisiaj zadali. Akurat jak miałam napisać odpowiedź, poczułam, że mój telefon wibruje w kieszeni. Wyciągnęłam go, nie rozpoznałam numeru, który dzwonił.
"Halo?" odpowiedziałam.
"(T.I.), to Kendall" powiedział jego delikatny głos.
Uśmiechnęłam się. "Cześć Kendall."
"Więc robisz zadanie z matmy...co dałaś w pytaniu 6?" Mogłam usłyszeć jak się uśmiecha. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po moim pokoju, zastanawiając się, jak mógł mnie zobaczyć.
"Umm..." wstałam i zaczęłam szukać wokół mojego pokoju. Byłam strasznie zmieszana...może on po prostu zgadywał. Słyszałam jak chichocze ze mnie przez telefon.
"Spójrz w górę," powiedział. Popatrzyłam w górę przez okno, przez co mogłam zajrzeć do sypialni sąsiada, i zobaczyłam Kendall'a stojącego w oknie w tych samych ciuchach co wcześniej z szerokim uśmiechem na jego twarzy.
"Kendall?" Powiedziałam otwierając okno i odkładając telefon. Zaśmiał się.
"Tak, okazuję się, że jesteśmy sąsiadami," uśmiechnął się. Szczęka mi opadła, ale po chwili się uśmiechnęłam jak się o tym dowiedziałam.
"Więc...jesteście tą rodziną, która przychodzi dzisiaj na kolacje?" Krzyknęłam do niego.
"Tak. A teraz, co dałaś w pytaniu 6?" Uśmiechnął się szeroko.
"Nie wiem. Jeszcze tam nie doszłam,"
"Oh, okej...to do zobaczenia później?"
"Tak, pa Kendall." Powiedziałam nieśmiało zamykając okno i biorąc głęboki wdech.
Więc...Kendall był teraz moim sąsiadem, który mógł patrzeć do mojego pokoju, kiedy tylko chciał, i miał tylko kilka metrów, by znaleźć się w moim domu...gdzie indziej mógł się pokazać?!
Położyłam się z powrotem na łóżku i wróciłam do odrabiania zadania domowego. Kiedy skończyłam matmę, postanowiłam zrobić sobie przerwę i usiąść na kanapie, która była przy oknie. Spojrzałam na zegarek - była 17.30, więc Kendall i jego rodzina mieli się zaraz zjawić. Usiadłam i czytałam przez chwilę książkę z nogami zgiętymi, blisko piersi. Widziałam kątem oka Kendall'a, który krążył po swoim pokoju, zatrzymał się i patrzył na mnie przez kilka minut. Nagle mój telefon zaczął wibrować w mojej kieszeni, więc wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dostałam wiadomości od Kendall'a. Jego treść była taka:
'Kocham puszyste kapcie :)'
Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam telefon na bok, nie zadając sobie trudu by odpisać bo miał zaraz przyjść. Kilka minut później zadzwonił dzwonek i słyszałam jak Abigail idzie otworzyć drzwi. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na siebie w lustrze, a potem zeszłam nerwowo na dół. Wszyscy byli w salonie, więc weszłam po cichu i powiedziałam nieśmiało "cześć".
"Cześć, ty musisz być (T.I.)?" Zapytała mama Kendall'a. Przytaknęłam, a ona podała mi swoją rękę. "Jestem Kathy, a to mój mąż Kent, a to Kendall - nasz syn." Uśmiechnęła się, a ja podałam rękę Kent'owi. Kendall się tylko uśmiechnął do mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko bez podawania dłoni. Jego rodzice zauważyli, że nic nie mówimy.
"Umm, znamy się...ze szkoły," Kendall się uśmiechnął.
"Oh. Okey, nie zastanawiałam się nad tym." Kathy się uśmiechnęła i wróciła do rozmowy z Abigail.
Jedliśmy kolacje, i wszystko się dobrze układało. Kiedy skończyliśmy Abigail zapytała czy pójdę pozmywać, powiedziałam tak i zaczęłam zbierać talerze do kuchni.
"Pomóc ci?" Zapytał znajomy głos. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Kendall'a trzymającego swoje dłonie w kieszeni, zbliżającego się do mnie.
"Err, tak...możesz wysuszyć te naczynia dla mnie?" Powiedziałam nieśmiało.
"Jasne" Wziął ręcznik i zaczął wycierać talerze, które ja umyłam. Kiedy już prawie skończyliśmy. Przez przypadek oberwał ode mnie w twarz wodą.
"Bardzo przepraszam..." Próbowałam powstrzymać śmiech.
"Dostaniesz za to," uśmiechnął się i oddał mi wodą z płynem. Zaczęłam dyszeć, wzięłam trochę piany, która leciała w moją stronę i wytarłam ją na twarzy Kendall'a, śmiejąc się przy tym. "Nie zrobiłaś tego..." powiedział żartobliwe. "Oh, zrobiłam..." uśmiechnęłam się. To wszystko rozpoczęło mini walkę na wodę z udziałem biegania po kuchni, oblewaniem się wodą i pianą. Robiliśmy tak 5 minut, zanim nie usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Puściłam Kendall'a i popatrzyłam w górę, gdzie stała Abigail z zaskoczonym spojrzeniem, który za chwilę zmienił się w szok, kiedy zobaczyła jak wygląda kuchnia. Kathy szybko znalazła się za nią z tym samym wzrokiem.
"(T.I), co ty robisz?!" Abi krzyknęła. "Posprzątaj to!"
"Nie będzie sprzątała tego sama, Kendall też to zrobił. Teraz Kendall, pomóż (T.I.) posprzątać ten syf. Jesteś żenujący!" Krzyknęła Kathy, kiedy obie odchodziły. Kiedy już poszły, Kendall i ja zaczęliśmy się cicho śmiać.
"Lepiej to posprzątajmy," powiedziałam, próbując złapać oddech. Wzięłam gąbkę i zaczęłam ścierać pianę z liczników i różnych rzeczy.
"Wyglądasz zabawnie." Powiedział Kendall i zaczął się do mnie zbliżać, zdjął pianę z moich okularów. Zarumieniłam się i wróciłam do sprzątania. Miałam dzisiaj dużo zabawy, jakiej nie miałam od dłuższego czasu.
Końcówki nie wiedziałam za bardzo jak przetłumaczyć na polski, więc przetłumaczyłam tak.
Mam nadzieje, że się podoba i liczę na komentarze.
W tym tłumaczeniu pomagała mi trochę @torrensy.
Proszę nie kopiować!
"Cześć," powiedziałam.
"Cześć," powtórzyła, uśmiechając się do mnie. "Oh, zanim zapomnę - nowi sąsiedzi przychodzą dzisiaj na kolację, więc upewnij się, że będziesz wyglądać przyzwoicie," uśmiechnęła się. Zajęczałam żartobliwie i się uśmiechnęłam.
"Czy ty mówisz, że jestem niemodna?!"
"Nie..." uśmiechnęła się. Przytuliłam ją i wzięłam moją torbę zanim poszłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam moje książki, więc mogłam odrobić zadanie domowe. Położyłam się na boku na moim łóżku i zaczęłam zadanie z matematyki, które nam dzisiaj zadali. Akurat jak miałam napisać odpowiedź, poczułam, że mój telefon wibruje w kieszeni. Wyciągnęłam go, nie rozpoznałam numeru, który dzwonił.
"Halo?" odpowiedziałam.
"(T.I.), to Kendall" powiedział jego delikatny głos.
Uśmiechnęłam się. "Cześć Kendall."
"Więc robisz zadanie z matmy...co dałaś w pytaniu 6?" Mogłam usłyszeć jak się uśmiecha. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po moim pokoju, zastanawiając się, jak mógł mnie zobaczyć.
"Umm..." wstałam i zaczęłam szukać wokół mojego pokoju. Byłam strasznie zmieszana...może on po prostu zgadywał. Słyszałam jak chichocze ze mnie przez telefon.
"Spójrz w górę," powiedział. Popatrzyłam w górę przez okno, przez co mogłam zajrzeć do sypialni sąsiada, i zobaczyłam Kendall'a stojącego w oknie w tych samych ciuchach co wcześniej z szerokim uśmiechem na jego twarzy.
"Kendall?" Powiedziałam otwierając okno i odkładając telefon. Zaśmiał się.
"Tak, okazuję się, że jesteśmy sąsiadami," uśmiechnął się. Szczęka mi opadła, ale po chwili się uśmiechnęłam jak się o tym dowiedziałam.
"Więc...jesteście tą rodziną, która przychodzi dzisiaj na kolacje?" Krzyknęłam do niego.
"Tak. A teraz, co dałaś w pytaniu 6?" Uśmiechnął się szeroko.
"Nie wiem. Jeszcze tam nie doszłam,"
"Oh, okej...to do zobaczenia później?"
"Tak, pa Kendall." Powiedziałam nieśmiało zamykając okno i biorąc głęboki wdech.
Więc...Kendall był teraz moim sąsiadem, który mógł patrzeć do mojego pokoju, kiedy tylko chciał, i miał tylko kilka metrów, by znaleźć się w moim domu...gdzie indziej mógł się pokazać?!
Położyłam się z powrotem na łóżku i wróciłam do odrabiania zadania domowego. Kiedy skończyłam matmę, postanowiłam zrobić sobie przerwę i usiąść na kanapie, która była przy oknie. Spojrzałam na zegarek - była 17.30, więc Kendall i jego rodzina mieli się zaraz zjawić. Usiadłam i czytałam przez chwilę książkę z nogami zgiętymi, blisko piersi. Widziałam kątem oka Kendall'a, który krążył po swoim pokoju, zatrzymał się i patrzył na mnie przez kilka minut. Nagle mój telefon zaczął wibrować w mojej kieszeni, więc wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dostałam wiadomości od Kendall'a. Jego treść była taka:
'Kocham puszyste kapcie :)'
Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam telefon na bok, nie zadając sobie trudu by odpisać bo miał zaraz przyjść. Kilka minut później zadzwonił dzwonek i słyszałam jak Abigail idzie otworzyć drzwi. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na siebie w lustrze, a potem zeszłam nerwowo na dół. Wszyscy byli w salonie, więc weszłam po cichu i powiedziałam nieśmiało "cześć".
"Cześć, ty musisz być (T.I.)?" Zapytała mama Kendall'a. Przytaknęłam, a ona podała mi swoją rękę. "Jestem Kathy, a to mój mąż Kent, a to Kendall - nasz syn." Uśmiechnęła się, a ja podałam rękę Kent'owi. Kendall się tylko uśmiechnął do mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko bez podawania dłoni. Jego rodzice zauważyli, że nic nie mówimy.
"Umm, znamy się...ze szkoły," Kendall się uśmiechnął.
"Oh. Okey, nie zastanawiałam się nad tym." Kathy się uśmiechnęła i wróciła do rozmowy z Abigail.
Jedliśmy kolacje, i wszystko się dobrze układało. Kiedy skończyliśmy Abigail zapytała czy pójdę pozmywać, powiedziałam tak i zaczęłam zbierać talerze do kuchni.
"Pomóc ci?" Zapytał znajomy głos. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Kendall'a trzymającego swoje dłonie w kieszeni, zbliżającego się do mnie.
"Err, tak...możesz wysuszyć te naczynia dla mnie?" Powiedziałam nieśmiało.
"Jasne" Wziął ręcznik i zaczął wycierać talerze, które ja umyłam. Kiedy już prawie skończyliśmy. Przez przypadek oberwał ode mnie w twarz wodą.
"Bardzo przepraszam..." Próbowałam powstrzymać śmiech.
"Dostaniesz za to," uśmiechnął się i oddał mi wodą z płynem. Zaczęłam dyszeć, wzięłam trochę piany, która leciała w moją stronę i wytarłam ją na twarzy Kendall'a, śmiejąc się przy tym. "Nie zrobiłaś tego..." powiedział żartobliwe. "Oh, zrobiłam..." uśmiechnęłam się. To wszystko rozpoczęło mini walkę na wodę z udziałem biegania po kuchni, oblewaniem się wodą i pianą. Robiliśmy tak 5 minut, zanim nie usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Puściłam Kendall'a i popatrzyłam w górę, gdzie stała Abigail z zaskoczonym spojrzeniem, który za chwilę zmienił się w szok, kiedy zobaczyła jak wygląda kuchnia. Kathy szybko znalazła się za nią z tym samym wzrokiem.
"(T.I), co ty robisz?!" Abi krzyknęła. "Posprzątaj to!"
"Nie będzie sprzątała tego sama, Kendall też to zrobił. Teraz Kendall, pomóż (T.I.) posprzątać ten syf. Jesteś żenujący!" Krzyknęła Kathy, kiedy obie odchodziły. Kiedy już poszły, Kendall i ja zaczęliśmy się cicho śmiać.
"Lepiej to posprzątajmy," powiedziałam, próbując złapać oddech. Wzięłam gąbkę i zaczęłam ścierać pianę z liczników i różnych rzeczy.
"Wyglądasz zabawnie." Powiedział Kendall i zaczął się do mnie zbliżać, zdjął pianę z moich okularów. Zarumieniłam się i wróciłam do sprzątania. Miałam dzisiaj dużo zabawy, jakiej nie miałam od dłuższego czasu.
Końcówki nie wiedziałam za bardzo jak przetłumaczyć na polski, więc przetłumaczyłam tak.
Mam nadzieje, że się podoba i liczę na komentarze.
W tym tłumaczeniu pomagała mi trochę @torrensy.
Proszę nie kopiować!
sobota, 29 czerwca 2013
Rozdział 1.
[Podstawowe info: Jesteś 17-letnią dziewczyną, mieszkasz ze swoją siostrą, Abigail. Twoi rodzice pozwolili ci się przeprowadzić do siostry, kiedy skończyła ona 20 lat, co miało miejsce rok temu. Chodzi z facetem, który nazywa się James Maslow, który jest dla ciebie jak brat. Jesteś jedną z największych kujonów w szkole, ale na prawdę jesteś mądra, co jest dobre. Twoja najlepsza przyjaciółka to Phoebe - też jest kujonem i jest prawie tak mądra jak ty. Po szkole w czwartek i w sobote rano pracujesz w małej kawiarni blog niżej (dalej) od ciebie, Phoebe też, więc jest fajnie. Mieszkasz w małym domu z Abigail, a James zostaje na noc co chwilę. Obok mieszkała kiedyś pani, a okna jej sypialni były naprzeciwko twoich, więc mogłaś zajrzeć do jej pokoju i czasami do niej pomachać. Ale wyprowadziła się ze swoim narzeczonym, więc dom był na sprzedaż, ale wprowadziła się nowa rodzina i mieli przyjść na kolację tego wieczora...]
No to zaczynamy...
Był to piątek rano, wstałam z łóżka i zeszłam na dół, by zobaczyć James'a w kuchni jak gotuje śniadanie dla Abigail - ona była w salonie i oglądała telewizję.
"Dobry, (T.I.)" powiedział szczęśliwy.
"Hej," ziewnęłam. Podał mi talerz z naleśnikami i nalał na nie trochę syropu. "Awh, dzięki James; nie musiałeś tego robić." Uśmiechnęłam się, biorąc kęs.
"Wiem, ale zrobiłem." Wyszedł z talerzem naleśników, by dać je mojej siostrze.
Skończyłam moje śniadanie, schowałam rzeczy do zmywarki i ruszyłam na górę, aby przygotować się na kolejny dzień w szkole. Tak na prawdę nie cieszyłam się ze szkoły bo praktycznie nikt mnie nie lubił, bo byłam największym kujonem. Ludzie nie byli dla mnie wredni, oprócz jednej dziewczyny - Bianca'i, która była główną cheerleaderką, była moją najlepszą przyjaciółką w gimnazjum, teraz zgaduję, że już nie jest. Nie chciałam się jakoś wysilać, więc założyłam coś wygodnego i prostego (http://www.polyvore.com/cgi/set?id=43540253) a włosy ułożyłam w kucyk. Schowałam książki do torby i zeszłam na dół, zaraz po tym jak umyłam zęby i twarz. Nie robiłam makijażu jak zawsze.
"Idę już," powiedziałam do James'a i mojej siostry.
"Okej, pa (T.I.)," uśmiechnął się, kiedy go przytuliłam.
"Pa, młodsza siostro."
Przytuliłam ją, wyszłam na zewnątrz i ruszyłam do mojego samochodu.
Kiedy znalazłam się już pod szkołą, zajęło mi trochę czasu zanim znalazłam jakieś miejsce parkingowe, ale w końcu znalazłam, weszłam przez główne wejście by zobaczyć się z Phoebe. Poszłam z nią na moją pierwszą lekcje - matma. Siedziałam przy ławce dwuosobowej, ale miejsce obok było puste. Nauczycielka się rozproszyła, kiedy drzwi się otworzyły i weszła do nich sekretarka.
"Przepraszam pani Jones. Chciałam tylko przyprowadzić nowego ucznia - Kendall'a Schmidt'a. Uśmiechnęła się, a do środka wszedł wysoki, przystojny chłopak, z włosami o kolorze ciemny blond i oczy, które mogłabym zauważyć z odległości mili. Były zielone i wydawało się, że błyszczą w świetle. Miał na sobie czerwoną koszulę, czarne jeansowe rurki i czerwone vansy. Uwielbiałam vansy...bardzo.
"Kendall...może usiąć...tutaj, obok (T.I.)," Powiedziała pani Jones swoim piskliwym głosem, wskazując na miejsce obok mnie. Moje oczy się rozszerzyły (ze zdziwienia), kiedy Kendall uśmiechnął się do mnie szeroko; miał na prawdę słodkie dołeczki, które stały się bardziej widoczne, kiedy zbliżył się do ławki. Usiadł obok mnie i wyciągnął swoje książki. Pani Jones kontynuowała lekcje, a ja nie mogłam powstrzymać się od zarumienienia, kiedy Kendall na mnie spojrzał.
"Cześć, jestem Kendall," powiedział w końcu, podając mi rękę. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się nerwowo.
"Jestem (T.I.)," powiedziałam nieśmiało.
"Więc, pani Jones...jest trochę...dziwna?"
"Umm, tak, trochę tak. Ale jest dobrą nauczycielką." Starałam się trzymać głowę spuszczoną, by nie patrzeć w jego oczy, które sprawiały, że byłam onieśmielona.
"To dobrze." Uśmiechnął się.
Kiedy lekcja się już skończyła, Kendall wyszedł ze mną z klasy jak niosłam moje książki.
"Myślę, że będę zadowolony z partnera na matematyce." Uśmiechnął się zanim ruszył przede mną. Zarumieniłam się, ale szłam dalej. On był taki wspaniały. Miałam jeszcze 4 lekcje i na 3 z nich był Kendall. Usiadł na nich obok mnie, co było miłe, ale moje policzki były strasznie gorące od rumienienia się. Był po prostu bardzo hipnotyzujący. Na ostatniej lekcji, jak zadzwonił dzwonek, Kendall wręczył mi karteczkę z numerem.
"Mój numer." Uśmiechnął się do mnie.
"Dzięki." Wyciągnęłam kartkę papieru i zapisałam na niej mój numer i dałam mu ją. Uśmiechnął się i wyszedł z sali, zostawiając mnie z jasno czerwonymi policzkami.
Podoba się? Mam nadzieje, że tak. Proszę nie kopiować. Wszystko tłumaczę SAMA.
W oryginale pisze @BigTimeHarpionx.
Liczę na komentarze. :)
No to zaczynamy...
Był to piątek rano, wstałam z łóżka i zeszłam na dół, by zobaczyć James'a w kuchni jak gotuje śniadanie dla Abigail - ona była w salonie i oglądała telewizję.
"Dobry, (T.I.)" powiedział szczęśliwy.
"Hej," ziewnęłam. Podał mi talerz z naleśnikami i nalał na nie trochę syropu. "Awh, dzięki James; nie musiałeś tego robić." Uśmiechnęłam się, biorąc kęs.
"Wiem, ale zrobiłem." Wyszedł z talerzem naleśników, by dać je mojej siostrze.
Skończyłam moje śniadanie, schowałam rzeczy do zmywarki i ruszyłam na górę, aby przygotować się na kolejny dzień w szkole. Tak na prawdę nie cieszyłam się ze szkoły bo praktycznie nikt mnie nie lubił, bo byłam największym kujonem. Ludzie nie byli dla mnie wredni, oprócz jednej dziewczyny - Bianca'i, która była główną cheerleaderką, była moją najlepszą przyjaciółką w gimnazjum, teraz zgaduję, że już nie jest. Nie chciałam się jakoś wysilać, więc założyłam coś wygodnego i prostego (http://www.polyvore.com/cgi/set?id=43540253) a włosy ułożyłam w kucyk. Schowałam książki do torby i zeszłam na dół, zaraz po tym jak umyłam zęby i twarz. Nie robiłam makijażu jak zawsze.
"Idę już," powiedziałam do James'a i mojej siostry.
"Okej, pa (T.I.)," uśmiechnął się, kiedy go przytuliłam.
"Pa, młodsza siostro."
Przytuliłam ją, wyszłam na zewnątrz i ruszyłam do mojego samochodu.
Kiedy znalazłam się już pod szkołą, zajęło mi trochę czasu zanim znalazłam jakieś miejsce parkingowe, ale w końcu znalazłam, weszłam przez główne wejście by zobaczyć się z Phoebe. Poszłam z nią na moją pierwszą lekcje - matma. Siedziałam przy ławce dwuosobowej, ale miejsce obok było puste. Nauczycielka się rozproszyła, kiedy drzwi się otworzyły i weszła do nich sekretarka.
"Przepraszam pani Jones. Chciałam tylko przyprowadzić nowego ucznia - Kendall'a Schmidt'a. Uśmiechnęła się, a do środka wszedł wysoki, przystojny chłopak, z włosami o kolorze ciemny blond i oczy, które mogłabym zauważyć z odległości mili. Były zielone i wydawało się, że błyszczą w świetle. Miał na sobie czerwoną koszulę, czarne jeansowe rurki i czerwone vansy. Uwielbiałam vansy...bardzo.
"Kendall...może usiąć...tutaj, obok (T.I.)," Powiedziała pani Jones swoim piskliwym głosem, wskazując na miejsce obok mnie. Moje oczy się rozszerzyły (ze zdziwienia), kiedy Kendall uśmiechnął się do mnie szeroko; miał na prawdę słodkie dołeczki, które stały się bardziej widoczne, kiedy zbliżył się do ławki. Usiadł obok mnie i wyciągnął swoje książki. Pani Jones kontynuowała lekcje, a ja nie mogłam powstrzymać się od zarumienienia, kiedy Kendall na mnie spojrzał.
"Cześć, jestem Kendall," powiedział w końcu, podając mi rękę. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się nerwowo.
"Jestem (T.I.)," powiedziałam nieśmiało.
"Więc, pani Jones...jest trochę...dziwna?"
"Umm, tak, trochę tak. Ale jest dobrą nauczycielką." Starałam się trzymać głowę spuszczoną, by nie patrzeć w jego oczy, które sprawiały, że byłam onieśmielona.
"To dobrze." Uśmiechnął się.
Kiedy lekcja się już skończyła, Kendall wyszedł ze mną z klasy jak niosłam moje książki.
"Myślę, że będę zadowolony z partnera na matematyce." Uśmiechnął się zanim ruszył przede mną. Zarumieniłam się, ale szłam dalej. On był taki wspaniały. Miałam jeszcze 4 lekcje i na 3 z nich był Kendall. Usiadł na nich obok mnie, co było miłe, ale moje policzki były strasznie gorące od rumienienia się. Był po prostu bardzo hipnotyzujący. Na ostatniej lekcji, jak zadzwonił dzwonek, Kendall wręczył mi karteczkę z numerem.
"Mój numer." Uśmiechnął się do mnie.
"Dzięki." Wyciągnęłam kartkę papieru i zapisałam na niej mój numer i dałam mu ją. Uśmiechnął się i wyszedł z sali, zostawiając mnie z jasno czerwonymi policzkami.
Podoba się? Mam nadzieje, że tak. Proszę nie kopiować. Wszystko tłumaczę SAMA.
W oryginale pisze @BigTimeHarpionx.
Liczę na komentarze. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)